Dostałem kiedyś taki list; pan redaktor założył a priori, że jeżeli działam na tej scenie, w tym środowisku, to muszę być wegetarianinem. Już samo to jest nieuprawnioną nonszalancją i brakiem szacunku, ale pan redaktor poszedł dalej – zaproponował mi (dobrze że nie kazał!) napisać o wyższości tejże idei. Po czym stwierdził że chętnie przyjmie naszą płytę żeby zagrać jakiś numer w tej audycji… Dobrze że mieszka daleko, bo bym go tą płytą nakarmił. Chociaż w sumie – płyta – rzecz bezmięsna…
Dla mnie jest to bardzo drażliwy temat . Drażliwy, bo zawsze alergicznie reaguję na hipokryzję. A im bardziej napiętą, tym więcej wzbudza irytacji.
Najpierw najważniejsza rzecz – bardzo szanuję ludzi, którzy wybrali trudniejszą drogę życia, czy to w imię religii czy idei etycznych. Pod warunkiem, że naprawdę żyją zgodnie z założeniami i ideą. I że mnie nie terroryzują swoimi poglądami udowadniając mi, że jestem gorszy, że mój styl życia jest naganny i że tylko on ma patent na zbawienie duszy czy świata. Rozumiem też, że w prawie każdej tego rodzaju idei, siłą rzeczy działa swoiście pojęta „ewangelizacja”. I to ci świeżo nawróceni, lecząc kompleks neofity swoją nadgorliwością często robią złą robotę. Argumenty podawane z dziesiątej ręki, niepoparte niczym, mylące wiedzę z chciejstwem, traktujące wybiórczo poważne badania w myśl zasady Lenina że „prawda to burżuazyjny przeżytek – prawdą jest to co służy rewolucji”… Nie jesteśmy niczym zdeterminowani, każdy przewód naukowy ma swój kontr przewód. Teza antytezę, a jedynym argumentem za wegetarianizmem powinno być NIE ZABIJAJ. Cała reszta jest do obalenia lub mocno dyskusyjna. A ten argument jest czysto etyczny. I siłą rzeczy nie podpadający pod logiczną argumentację.

Ja sam jadam mięso. Noszę skórzaną odzież. Korzystam z leków testowanych na zwierzętach. Ale jestem przeciwny wszelkiemu zbytkowi kosztem cierpienia – futra, kosmetyki itd. Do szału doprowadzają mnie myśliwi. Angażuję się w wiele ekologicznych inicjatyw. Zdarzały się akcje podpadające pod paragraf wandal/ terrorysta. Ale nie robię z tego szumu. Po czym młoda intelektualistka, która od dwóch lat (i dwóch miesięcy! Tak zaznacza) nie je mięsa, patrzy na mnie z nieukrywaną wyższością… Na przegubie ma bransoletkę z wężowej skórki a na nogach glany. Na skórzanym rzemyku jakiś wisiorek. W torebce krem z kolagenem z meduz… Oczywiście przerysowuję, ale tylko dla uwypuklenia pewnych spraw.

Hipokryzja jest i po drugiej stronie. Zresztą nie wiem, czy można mówić o drugiej stronie, bo jakkolwiek wege stoją w głębokiej opozycji do reszty społeczeństwa, to reszcie społeczeństwa są doskonale obojętni. Jeśli trzeba, jeśli będę głodny ja, albo moja rodzina – zabiję zwierze które mam zjeść. I nie zmarnuję ani kawałka. I nie zabiję więcej niż potrzebuję. Hipokryzją jest udawanie niewiedzy na temat skąd się bierze mięso i wszelkie jego przetwory. I za dobrą monetę bierze groteskowe uśmiechnięte świnki na billboardzie reklamującym rzeźnię czy masarnię. Kiedy jedzie się na wieś i głaszcze cielątko, uśmiecha do prosiątka, króliczka czy kurczaczka. Kiedy pokazuje się palcem dziecku sarenkę czy zajączka. A kotlet czy kiełbasa jest tak wyabstrahowany od rzeczywistego źródła, jakby rósł na kiełbasianym drzewie. Tak jak wszystkie wycieczki z Niemiec obowiązkowo powinny zaliczać Oświęcim, tak powinno się wydawać certyfikat na jedzenie mięsa. Obowiązkowa wycieczka do fermy drobiu i rzeźni. A później obowiązkowe zabicie zwierzęcia wraz z jego sprawieniem. (patroszenie, skórowanie, podział). Taki egzamin napędziłby w szeregi wege więcej głęboko przekonanych o słuszności tej idei niż sto naukowych argumentów.

Obracam się w tym środowisku już około trzydzieści pięć lat, więc mam pewne obserwacje i ze względu na czas trwania – są uprawnione. Oczywiście spotkałem mnóstwo mądrych ludzi żyjących wedle tego modelu etycznego, ale oni przede wszystkim nie robili z tego ofiary ani wartości samej w sobie! Nie wywieszali transparentu na pół ulicy manifestując jak bardzo są lepsi. Jakby jedyną ich wartością, jedynym uzasadnieniem ich istnienia było to, że czegoś NIE robią…
A jeśli mam do wyboru – zazwyczaj wybieram jedzenie wegetariańskie….
993c3523-df73-4790-90e5-b1178baf35ea

Komentarze

comments